wtorek, 18 października 2016

Jeździecko tym razem - praca z Dzikusem

Grüezi!

(miało być oryginalnie, proszę więc bardzo :'))


Postanowiłam napisać dzisiaj post kompletnie nie związany z modelami. Czasami trzeba od tego odpocząć, a w zamian zająć się tematyką żywych koni.

Opowiem Wam krótko, drodzy Czytelnicy, o nowym mieszkańcu mojej stajni (wprawdzie nie należy ona do mnie, ale już się przyzwyczaiłam mówić i pisać w ten sposób) i początku przygody, która czeka mnie i Julę, moją trenerkę (zajrzyjcie na jej bloga - KLIK).

Otóż już dość dawno temu, jeszcze przed wakacjami, pewien człowiek, który posiada kilkanaście koni małopolskich, zadzwonił do Julki z pewną sprawą. Chciał sprzedać kilka kopytnych, jednak żaden z nich nie był zajeżdżony. Konie były w różnym wieku - od 7 do 13 lat. Julka miała przygotować konie do pracy z jeźdźcem, a przedtem nauczyć je ogólnych zasad zachowania przy człowieku.

Do tej pory nie było czasu zająć się sprawą, jednak kilka dni temu pojechałyśmy obejrzeć małopolaki. Na miejscu czekało stado zdrowych, pięknych koni. Nie były wprawdzie czyste, a ich kopytom przydałoby się piłowanie, ale przynajmniej nie miały problemów ze zdrowiem ani wagą.





Ich właściciel postanowił powierzyć nam na początek 6 letniego ciemnogniadego wałach małopolskiego, koło 160 cm w kłębie. Postanowiłyśmy zostawić jego wdzięczne imię Pleyboy i nazywać go Dzikus ze względu na brak wychowania.
Dzikus jest pojętny i dobrze przyjmuje zmiany. Po zaledwie kilku godzinach od przyjazdu ładnie chodził na lonży, a nawet przyjął siodło ze spokojem. Podnosi przednie nogi, z tylnymi jest jeszcze lekki problem, ale z czasem i to opanujemy. Drugiego dnia Jula wsiadła już na Dzikusa w stajni. Wyprowadziłam ich na uwiązie, obserwując zachowanie konia. Wałach był wyjątkowo grzeczny, zajął się marchewką, którą mu podawałam. Nie wykazywał oznak buntu przeciwko jeźdźcowi na grzbiecie. Trzeciego dnia Jula sama już jeździła z nim po padoku. Z początku były problemy z ruszeniem, ale po pewnym czasie chodzili stępem po ścieżce






Bahri się wtrącił do zdjęć przy okazji :P 




Jestem zaskoczona, że nigdy nie ujeżdżony 6 latek tak łatwo przyjął siodło, a ogłowie i jeźdźca. 

Jeszcze cały miesiąc pracy nim koń wróci do właściciela i będzie mógł znaleźć nowy dom. Myślę, że nasza misja zakończy się powodzeniem i w pełni oswoimy Dzikusa. 

Zbliża się ten czas, kiedy wreszcie opiszę wyczekiwaną modelową perełkę, a właściwie perełka. 

Mała zajawka najnowszego przemalowańca. Mustang Poranek :)





Pozdrawiam! 






M.

2 komentarze:

  1. Życzę powodzenia w układaniu Dzikuska i koniecznie zasyp nas zdjęciami Poranka :)
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny koń, mam nadzieję, że uda się Wam w pełni ułożyć Dzikusa i wałach znajdzie dobry dom.
    Czekam na więcej zdjęć Poranka, bo zajawka strasznie mi się spodobała ;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń