Mam w swojej kolekcji trzy wyjątkowe ARki Traditional.
Pochodnia (Akelei Brigitte Eberl) to portret ukochanej klaczy małopolskiej, którą dzierżawię.
Chise (Myrtle Brigitte Eberl) to totalna niespodzianka. Nigdy się nie spodziewałam, że do mnie przybędzie. A jednak.
Elias (Jasakiss Katya Elp) z kolei jest modelowym odwzorowaniem mnie samej. Dotarło to do mnie w pełni, gdy spojrzałam mu po raz pierwszy w oczy pełne moich własnych barw.
Po raz kolejny zabrakło mi tchu, gdy patrzę na rzeźbę przede mną. Dziękuję Bogu, że spotkałam na swojej drodze ludzi, dzięki którym mogę spełniać swoje marzenia o figurze konia tak realistycznej i pięknej, jak to tylko możliwe.
Przede wszystkim - mój Tata. Podziwiam jego cierpliwość do moich końskich zapędów, zawsze mimo przeświadczenia, że to nie jest potrzebne ani wskazane, dostrzega moją obsesję i pomaga mi w zdobyciu wymarzonej figury.
Po drugie - Olek z Dark Pegasus Studio. Co ja bym zrobiła z tymi żywicami, gdyby nie były pomalowane przez artystę z talentem i pasją? Mogłyby mieć najlepsza rzeźby świata, bez koloru to nie byłyby tym, czym powinny się stać. Nie byłoby w nich życia.
Bez zbędnego słodzenia - Olek, jeśli to czytasz - dzięki za wszystko. Za te preppingi i zranienia. Za godziny pracy, za możliwość kontaktu z Tobą w każdej chwili. Za cierpliwość do mojej nieznajomości maści :') Za niesamowite detale, odwzorowanie i profesjonalizm.
Bez Ciebie nie wiedziałabym tego, co teraz wiem, a moja kolekcja byłaby niekompletna.
Tak samo świat polskich modelarzy byłby pusty bez Ciebie.
To takie proste, mało znaczące słowa, a jednak musiałam je napisać. Podobno prostsze jest lepsze niż skomplikowane wywody ;)
Zdjęcia Dagmary tego modelu można obejrzeć TUTAJ
Rzeźba
Ogier achał tekiński w pięknym typie i pokroju. Nie jest chudzielcem, ma dobrze umięśnioną klatkę piersiową, zad i kłodę. Nogi szczupłe, suche i z dobrze zaznaczonymi ścięgnami, zarysami kości. Długa, pięknie wygięta szyja ze zmarszczkami. Wyjątkowo harmonijna sylwetka. Dobre proporcje. Głowa pełna wyrazu, z wyjątkową mimiką. Kasztany, strzałki, przepiękne lekko podłużne kopyta, krótka grzywa z zaznaczonym włosiem, rozwiany ogon. Energiczny kłus, wyraziste spojrzenie, po prostu kwintesencja rasy akhal-teke.
Do tych wspaniałości Olek dodał jeszcze mnóstwo żyłek. Na szyi, nogach, udach, pysku, przy puzdrze. Wyglądają po prostu realnie. Uwielbiam żyłki na modelach, więc możecie sobie wyobrazić moją radość, gdy widzę takie ich ilości na Eliasie.
Jeśli miałabym to podsumować krótko: ciekawa poza + świetny typ konia + dobre proporcje + niesamowite detale = rzeźba, która została stworzona dla mnie
... jednak rzeźba to nie wszystko. Pora zająć się opisem maści.
Malowanie
Skarogniady sabino. Z wyraźnym, bardzo realnym cieniowaniem.Rozjaśnienia przy pyszczku, udach, pachwinach. Jabłuszka rozsypane tu i tam. Nieregularna odmiana na głowie, malowana włos po włosie, z niesamowitymi detalami.Skarpetki i łata w okolicach popręgu. Oczy - jedno rybie, jedno ciemno brązowe. Mają w sobie mnóstwo wyrazu, pokazują emocje kryjące się wewnątrz konia. "Zwierciadła duszy".
Żyłki rozjaśnione na ciemniejszym tle maści. Włoski w uszach. Wypustki przy wargach i oczach. Pocieniowana grzywa włos po włosie. Różowa chrapa. Kopyta z delikatnymi paskami.
Model wykończony werniksem satynowym (achał w biegu świeci się od potu).
Mistrzostwo.
Sam biały model jest zachwycający, ale tak naprawdę dopiero w kolorze dostaje swoją duszę. Kiedy patrzę na Eliasa widzę zarazem samą siebie. Koń jest ciemnej maści z ukazanym kontrastem między barwami, do tego dochodzą jeszcze jabłka i odmiany. To daje efekt złożoności maści, tak samo jak mój własny wygląd jest złożony z wielu różnych elementów. Zarówno ten wewnętrzny jak i zewnętrzny.
Do tej nietypowej maści dochodzi również poza - z jednej strony bardzo ekspresywny kłus z opuszczoną głową, ale tak naprawdę wydaje mi się, że ogier trzyma prawdziwe emocje w głębi serca.
To tak bardzo podobne do mnie samej, do moich zachowań. Ukazywania "na pokaz" emocji - radości, zadowolenia, czasem i gniewu. Tylko po to, żeby móc ukryć to co jest we mnie naprawdę przed światem. Odciąć murem swoje myśli, zamknąć je szczelnie. Bo wiem, że nic dobrego z tego nie wyjdzie, jeśli ktoś je pozna.
Bo czekam na kogoś, kto dobrowolnie przebije się przez moją skorupę. Kto zaakceptuje mnie taką, jaka jestem naprawdę.
Tak jak Elias mogę wydawać się niedostępna, wycofana. Nie mówię wiele, nie wpycham się na środek. Słucham i obserwuję. Idę swoją drogą. Walczę o swoje, kiedy trzeba. Nie boję się wyrazić swojego zdania, mam swój styl, swoje metody. I nie wstydzę się tego. Jednak nie epatuję tym na okrągło. Nie muszę dzielić się wszystkim.
To nie tak, że przez cały czas siedzę cicho z boku. Potrafię się śmiać i bawić z innymi. Ale jestem zdecydowanie bardziej zamknięta, nie ufam ludziom.
Fajnie wyglądają razem. Poranek i Elias.
Widzę to samo w tym koniu. Widzę własne wady i słabości, widzę i dobre strony. Determinację w jego oczach. Chęć walki o swoje marzenia.
Trochę zboczyłam z tematu modelarskiego...
Jednak piszę to, co myślę o tym modelu. Całkowicie szczerze wyrażam swoje myśli. Otwieram się :)
Elias jest dumą i cieszę się, że to jego wybrałam do kolekcji mając naprawdę dużo innych modeli do kupienia. To jego chciałam widzieć u siebie na półce. I na zdjęciach w terenie.
A uwierzcie, że jest epicki.Warto inwestować w ARki, mówię po raz kolejny.
Pozdrawiam!
M.