czwartek, 25 lutego 2016

Źrebię Clydesdale

Cześć!

Post będzie wyjątkowo krótki - nauka i sen zajmują trochę czasu.

Miałam ostatnio trening w stępie na Pochodni. Dobrze jest czasem skupić się nad czymś mocniej w wolniejszym chodzie. Ćwiczę półparadę już z rok i nareszcie widzę mocne postępy. Pięćdziesiąt minut stępa uświadomiło mi, że ten chód może być równie przyjemny jak mój ukochany galop ;)

Oprócz źrebaka pinto i małego geparda kupiłam też klaczkę Clydesdale. Źrebka bardzo mi się spodobała na żywo i z miejsca stała się jednym z moich Schleichowych ulubieńców. Nie jest idealna, ale ja też nie jestem, więc się polubiłyśmy :D Ma mnóstwo uroku, nie jest przesłodzona i po prostu mi się podoba.





Moja misia kochana <3 Ciężko wytrzymać całe pięć dni bez niej. 


Tego biedaka aktualnie męczę (znowu).

Mam dobre wieści - mój mustang z serii Breeds of the World Breyera jest już odczepiony z podstawki i pomalowany na przepiękną, realistyczną, bardzo szczegółową maść. Zdradzę, że ma rybie oko i różowy nos ;) ARka Traditional - Akelei (portret Pochodni) jest już w Polsce i aktualnie znajduje się w przeróbce. Możliwe też, że trafi do mnie koń, w którym nagle i zupełnie niespodziewanie się zakochałam. Absolutnie wyjątkowy ogier, najpiękniejszy dla mnie CM w skali LB. Nic nie wiadomo jeszcze, lecz mam szczerą nadzieję, że uda mi się go nabyć. 

Czekam z niecierpliwością na sobotni trening i Cavaliadę potem. 



Pozdrawiam! 





M.

niedziela, 21 lutego 2016

Equestrian + "artist photos"

******

Za każdym razem, gdy przychodzę na trening, nastawiam się psychicznie, bo wiem, że poznam coś zupełnie nowego. Nieważne, czy to trening tenisa, siatkówki, rysowania węglem, pastelą, czy też lekcja jazdy konnej - zawsze dochodzi coś, co trzeba przemyśleć. Ten ostatni trening jest dla mnie z wiadomych powodów szczególnie ważny i to właśnie z niego wynoszę najwięcej wniosków. 

- Koń to nie tir, wodze nie są kierownicą. Nie przekładaj ich przez szyję, trzymaj szeroko, przy biodrach. Ty masz wskazać drogę, nie kierować pojazdem. 

- Nie skupiaj się na tym, że siedzisz na koniu. Nie myśl o tym. Skup się na tym, żeby jechać po śledzie. Jak masz zagalopować, nie myśl o tym - po prostu to zrób. 

- To jest taka maszyna - koń i jeździec. Ty jesteś mózgiem, koń silnikiem. 

- Musisz ją wyczuć. Każdy koń potrzebuje czego innego. Na jednego trzeba się zdenerwować częściej, a w tym przypadku musisz się wyluzować, wyciszyć. Lepiej odpuścić niż szarpać się z nią. 

- Pamiętaj - gumowa ręka. Jak koń opuszcza głowę w dół, wyprostuj rękę, jak cofa - ponownie zrób półparadę. 

- Jak spadniesz - trudno - będziemy cię zbierać. 

- Nie patrz na przeszkodę - patrz w przestrzeń za nią (w tamtym wypadku akurat na Siwego). I daj trochę tempa w tym kłusie! 

- Nie rób takiej skupionej miny! Rozluźnij twarz (i biodro przy okazji).

Moja trenerka mówi mi tego typu rzeczy na każdym treningu. Dzięki niej uczę się wszystkiego - od trzymania stóp przy koniu aż po dłonie z wodzami. Ciągle uświadamiam sobie, jak mało wiem i ile jeszcze muszę zobaczyć, ile jeszcze muszę zrobić. Jestem niezmiernie wdzięczna za to, co miałam okazję przeżyć - jeździłam w siodle wszechstronnym i bezterlicowym, na oklep, na ogłowiu z wędzidłem, na cordeo, kantarze sznurkowym... Lonżowałam konie, dawałam im siano, marchewki, cukierki.. Spędziłam z nimi mnóstwo czasu - na "mizianiu", przytulaniu, ale też w terenie, na padoku, przy przyczepie, raz nawet na zawodach!! A jeżdżę dopiero koło 1,5 roku! Skoczyłam raz 1,05 m, cwałowałam, jeździłam galopem po plaży, kłusowałam i galopowałam na oklep, ba, ja nawet skoczyłam na oklep! To może wydawać się banalne, ale dla mnie to największe szczęście, największa duma. Jestem tak szczęśliwa, że nie potrafię tego wyrazić. 

Najbardziej cieszę się z tego, że poznałam taką SUPER-DUPER trenerkę i SUPER-DUPER konie - Pochodnię, Siwego, Czarfa, Zulę, Bostona, Bucefała, a także Tenora, Lalę, Brooklyna, Łatę i wiele, wiele innych.. 
Z drugiej strony nie ważne, ile koni bym poznała, na pierwszym miejscu zawsze będzie Ona - Pochodnia. Jak taka pierwsza miłość - zawsze będę o niej pamiętała - o jej charakterze, humorach, baranach, dotyku jej chrap, zapachu, kształcie jej grzbietu. Nie zapomnę. 

Dziękuję, że w tej całej przygodzie poznałam tylu ludzi i koni, którzy pokazali mi, jak wspaniały jest świat, do którego należę. Świat jeździectwa. 


******

Rozpisałam się, dlatego niestety muszę już kończyć notkę. Zostawiam Was z sesją artystyczną SBH Phoenixa, na koniec kolaż z przemalowaną przeze mnie pastelami płaskorzeźbą spaniel i zdjęcie gratisów z La Rosita Stable (jeszcze raz dziękuję, są piękne). 













PS. Wybieram się na Cavaliadę w Warszawie 28 lutego i biorę aparat :)


Pozdrawiam! 




M.


czwartek, 18 lutego 2016

Kilka zdjęć i rząd od Karossi

Witajcie ponownie!

Ferie dobiegły końca, a ja porządnie się wyspałam i wypoczęłam. Na nartach też się już wyjeździłam (byłam już w grupie zaawansowanej, nareszcie :D), obóz spędziłam bardzo przyjemnie. Oprócz nart i odpoczynku w domu byłam w stajni i ćwiczyłam oklep na Pochodni. Coraz lepiej idzie ten kłus, uczę się pewnego specyficznego ruchu. Galop jest całkiem dobry, jeszcze trochę więcej rozluźnienia i będzie naprawdę fajnie. Mam nadzieję, że nie będzie bardzo padało w ten weekend, to jeszcze się pouczę.

Mam kilka zdjęć z Lewina, śniegu niestety w ośrodku nie było, dopiero na stokach Zieleńca ;)





























Miło powrócić do fotografowania starych, dobrych Schleichów. Chociaż niektóre nowsze figurki tej firmy też są ładne, ale o tym zaraz. 

Jak widać zdjęcia są poprzerabiane, mam nadzieję, że wyszło im to na lepsze, nie gorsze. Najbardziej lubię te z dwoma pinto razem :D Ładna z nich para, taka ponadczasowa. A ogier to mój stary ulubiony model Schleich, już poobcierany mocno ;)

Kolejna sprawa - nareszcie zakupiłam rząd jeździecki od Karossi z La Rosita Stable. Zdecydowałam się na zestaw wszechstronny camel - siodło o takim profilu, biały czaprak, ogłowie z nachrapnikiem. Wszystkie paski są regulowane - przy ogłowiu, puśliskach, a czaprak ma ten specyficzny zaczep na popręg. 














Zdecydowałam się na rząd wszechstronny, ponieważ może go nosić każdy mój Trad. To pierwszy rząd dla skali 1:9 w kolekcji i jestem niezmiernie zadowolona. Wszystko jest wykonane bardziej realistycznie i estetycznie, a skórka camel przypadła mi do gustu. Uwielbiam wędzidło i popręg w zestawie <3 Polecam zakupy w La Rosita Stable, artystka z tamtego bloga jest naprawdę bardzo utalentowana i tworzy piękne rzędy nie tylko dla Traditionali. 

Dostałam jeszcze dwa śliczne gratisy - pleciony uwiąz i kolczyki - ciasta. Obiecuję wstawić ich zdjęcia w niedzielę, zrobię też jak najszybciej lepsze foty rzędu na innych koniach. 

Jeszcze jeździec się przyda XD 

Ostatnia rzecz na dzisiaj to nowe Schleich. Po wyjeździe zostało mi trochę pieniędzy, a że akurat wypatrzyłam dwie figurki, które mi się strasznie spodobały, kupiłam je. Kto by pomyślał, że źrebak pinto (nadal przypomina mi cielaka :)) do mnie trafi?  Ma specyficzny łepek, ale urzekła mnie jego maść i krótka, śliczna grzywa. I ta chrapka :3 Mimo braku detali bardzo go lubię, przypomina mi, że Schleich może wcale nie zamierza przestać wypuszczać ładnych modeli?










To ogierek - taka płeć to rzadkość u schleichowskich źreboli. 

Mam jeszcze drugą nowość 2016 - małego geparda. Ta sama sytuacja - na zdjęciu katalogowym bez szału, a na żywo skończyło się tym, że go wzięłam. Maluch jest cudowny, w fajnej pozie, bardzo realistyczny. Śliczny po prostu i ma już mamusię (a nawet dwie ;)). 

Jutro polecę jeszcze po źrebaka Clydesdale, klaczka też mnie zachwyciła. Natomiast źrebak mustanga nie podbił mego serca, choć to właśnie jego chciałam najbardziej. Jakoś nie odpowiada mi faktura sierści i ogólna rzeźba konika. 

Jestem jeszcze bardzo ciekawa ogiera Clydesdale, ogiera mustang i fryza. Najbardziej czekam na okazję do obejrzenia Clydesdale w moim sklepie. 

To chyba tyle na dzisiaj :) Do zobaczenia w niedzielę. 


Pozdrawiam! 




M.