piątek, 9 grudnia 2016

Spotkanie na Cavaliadzie 2016 i zmiany!

Witajcie po tak długiej przerwie!

Sporo się ostatnio zdarzyło w moim życiu - zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych rzeczy. Przede wszystkim mam szkołę, ale oprócz tego i przygotowanie do egzaminu Advanced Cambridge English, konkurs polonistyczny, sporo czasu poświęcam też na malowanie modeli na zamówienie (spotkał mnie zaszczyt malowania ISH Copperfoxa, więcej po ukończeniu pracy :))

Prowadzę tego bloga już od kilku lat, ale ostatnio jest on mocno zaniedbany. Odbiegam też od głównego tematu - modeli zwierząt i wypisuję swoje osobiste przemyślenia. Po dłuższym zastanowieniu, chciałabym założyć drugiego bloga na witrynie Weebly, który byłby bardziej opisowo-informacyjny - o mojej twórczości, jeździectwie i modelach. Nazwę już mam - Winged Panther Dreams - bardzo pasującą do mnie samej :) Ten blog byłby wtedy dla mnie czymś bardziej osobistym, znalazłoby się miejsce na własne myśli, opowiadania i historie. Tamten byłby taką "wizytówką", bardziej oficjalną.

To chyba będzie najlepsze rozwiązanie. Tyle o zmianach.

Jeśli ktoś byłby zainteresowany : fp bloga na Facebooku - The Black Horse and Winged Panther. Instagram - @the.black.horse.blog
Mój Instagram - @wingedpanther

Tam się dzieje znacznie więcej niż tutaj.

Jedziemy dalej.

Trzeciego grudnia spotkałam się na Cavaliadzie z polskimi kolekcjonerami modeli i miłośnikami koni. Było dużo śmiechu, gadania o figurkach, niezapomniany wypad na frytki :> Raz jeszcze dziękuję wszystkim za to spotkanie, jesteście wspaniali!





Razem z Jankiem z bloga Stajnia Hurricane zrobiliśmy małe modelowe zakupy :D



Mój nowiutki andaluzik BOTW Breyera - czeka na zdjęcie z podstawki.




Przy okazji - kilka najnowszych prac mojego autorstwa.














Wesołych Świąt wszystkim!




(model w zestawie od SS Saddlery) 







M.


środa, 2 listopada 2016

Niezapomniane & my "art"

Są w życiu takie chwile, o których nie sposób zapomnieć. 

I chyba dla każdego te chwile są zupełnie inne, niosą różne wartości, a łączy je jedno - pozostają na stałe zapisane w pamięci.




Wiele z moich chwil łączy się z tematem modelarsko-końskim. 

Na pewno moment, w którym dostałam pierwszą figurkę w pierwszej klasie szkoły podstawowej - źrebaka percheron Schleich. Pamiętam dokładnie, jak otwierałam torebkę z prezentem i z radością patrzyłam na konika wewnątrz.

Później babcia zawsze kupowała mi i mojej siostrze przy okazji spotkań figurki Schleich. Za pierwszym razem dostałyśmy klaczki szetlandzkie, z biegiem czasu kolekcja rosła. Ganiałyśmy jako dzieciaki ze zwierzętami po trawie, chowałyśmy je w różne dziwne miejsca, żeby potem bawić się w szukanie. 

Niby tak niedawno, a czuję jakby mnie od tego dzieliły lata świetlne. 



Potem odkrycie innych firm - przede wszystkim Breyerów. Miłość od pierwszego wejrzenia do Sato, potem on w prezencie na imieniny i bezgraniczna radość i podziw dla wykonania figurki. 


Nadal srokacz jest ze mną i zajmuje honorowe miejsce na półce i w kolekcji. 

Breyery dochodziły coraz nowsze, półki się zapełniały. Ciągle jako dzieciaki bawiłyśmy się figurkami, ale już ostrożniej i delikatniej, z szacunkiem do modeli. 



Zagłębianie się w temat modelarstwa, pierwszy CM od DPS - niezapomniany i wiecznie podziwiany Szamal. 



Mniej więcej w I klasie liceum... BACH! Jeździectwo. Pierwsze zajęcia w stajni, zapoznanie się z końmi, czyszczenie, ubieranie... Wymagająca nauczycielka... 

...i to uczucie, jak mało wiem, choć interesuję się tym od kilku lat...





Nauka szła do przodu - samodzielny step, potem dłuższy czas ćwiczenia w kłusie, galop (miałam problemy z rozluźnieniem w związku z czym czasem nawet śpiewałam, żeby nie napinać mięśni i "podążać za koniem"; współczuję Julce, która musiała tego słuchać :')), skoki przez rozmaite przeszkody, bardziej zaawansowane elementy - chody boczne, kontrgalop, lotne zmiany nogi, kłus wyciągnięty, cofanie... Naprawdę nie potrafię opisać wszystkiego w jednym miejscu, mam wrażenie, że zbyt dużo się wydarzyło i mimo chęci nie mogę o wszystkim sobie przypomnieć. 





Dalej - bardziej złożone posty na tym blogu,  opisy modeli, dołączenie do grona modelarskiego... Zaczęłam dorastać jako kolekcjoner. 

Dzisiaj zupełnie inaczej patrzę na temat modeli i jeździectwa, widzę znacznie więcej. Zaczęłam stawiać na jakość kupowanych modeli, pojawiają się u mnie modele Artist Resin. 

Pamiętam doskonale pierwszego z nich - AR Tenor (Snégir Horse and Bird).



Dzisiaj mogę się pochwalić taką kolekcją modeli żywicznych:











Jeden maluch jest obecnie poza domem i cierpliwie czekam na kolorki ;)

Dorosłam również jako jeździec, potrafię samodzielnie pojechać w teren na koniu, którego znam, czy przeprowadzić lekki trening. 

Przede wszystkim poznałam sztukę jazdy naturalnej, która uczy znacznie więcej niż jeździectwo klasyczne według mnie. Nawiązywanie więzi z koniem poprzez zabawę, praca nad samym sobą. Efekty spektakularne. Raz jeszcze polecę bloga "naturalnego" : KLIK







Jeszcze jedna sprawa - malowanie modeli.

Kilka miesięcy temu zaczęłam swoją przygodę z customami. Nieco przerażona, ale pełna chęci, zabrałam się do pracy. Pierwsze prace były zdecydowanie słabiutkie, na szczęście jednak wśród modelarzy są dobre ludziska, które zamiast krytykować budują i radzą młodzikowi. To bardzo motywujące.






Po kilku miesiącach ćwiczeń, błędów i małych sukcesów jestem w stanie pomalować modele na takim poziomie :





















Idealnie nie jest, praca mnie czeka i to całkiem spora, jednak spokojnie mogę się już brać za zamówienie. Sporo wyzwań przede mną, mam nadzieję, że podałam im :)



(obecnie niestety nie przyjmuję zamówień przez jakiś czas, tylu ludzi mam na liście, że niestety limit miejsc się wyczerpał do grudnia).


Dzięki serdeczne wszystkim, którzy mnie czytają i zaglądają tutaj czasem. Do urodzin bloga jeszcze dalekooo, ale na pewno będzie w międzyczasie konkurs, może świąteczny?

Podobał Wam się taki post? Czy za dużo o mnie?

Jakie są wasze niezapomniane chwile związane z modelami???

Pisajcie niżej :)

PS. Paczajcie ludziska na moje czarne jak smoła pantery. Najnowsza w skali 1:9!! Tylko skrzydła doczepić i oczyska pomalować :)))


Nowy aparat już prawie w drodze :>



Pozdrawiam cieplutko!




M.