Rozdział II
Zwiastun
Światło wokół dotkliwie mnie razi. Oślepiający blask otacza wszystko w zasięgu wzroku. Mrużę oczy i rozglądam się dookoła. Obok mnie przebiega w pełnym pędzie całe multum zwierząt, rycerzy i wojowników. Walczą ze sobą nawzajem, nie zwracając na mnie żadnej uwagi. W powietrzu unosi się zapach krwi, a cała ziemia usłana jest martwymi ciałami. Słyszę nieustanne krzyki i wrzaski, aż nagle rozlega się hałas, który przytłumia wszystkie inne. To ryk lwa. W jednej chwili wszystko ucichło, zaprzestano walki. On patrzy się na mnie, a jego świdrujący wzrok to ostatnie, co pamiętam...
Budzę się zlany potem, ale zaraz sobie uświadomiam, że przecież smoki się nie pocą. W takim razie co po mnie spływa? Uchylam powiekę i od razu znajduję odpowiedź na moje pytanie. To woda ściekająca ze stropu jaskini, kapie na moje łuski i nie daje mi spać. Która może być godzina? Z położenia słońca wnioskuję, że jest dopiero po piątej. Jeszcze z pięć godzin do zmierzchu. Gorzej być nie może.
Wstaję powoli i od razu czuję ból na podbrzuszu. Setki małych kamyczków wbiło mi się w skórę, niczym pijawki ssące krew. Niektóre smoki umyślnie kładą się na kamieniach szlachetnych, aby zapewnić sobie ochronę przed pociskami. Ja tam nie potrzebuję takich zabiegów, mojej skóry ani łuski nic nie przebije.
Strząsuję kamyki i podchodzę do wylotu jaskini. Tutaj czuć już straszny skwar z zewnątrz. Ogromny las u podnóża mojej góry tonie w promieniach słońca, a z głębokiego jeziora zostało tylko małe bajorko. Na zewnątrz nie ma żywej duszy, zwierzęta pochowały się w oczekiwaniu na ulgę, jaką przyniesie noc. Również z niecierpliwością czekam na nadejście zmroku. A raczej na moment, w którym mogę je obwieścić.
Alagaseją rządzą różne stworzenia - Duchy, Strażnicy, Obrońcy i Zwiastuni. Ci pierwsi mają za zadanie pilnować równowagi i harmonii w kranie. Każdy odpowiada za inne wartości oraz dziedziny - jest Duch Wolności, Walki, Natury, Pustyni, Natury, Nocy, Cienia... Z osobna mają wielką moc, mogą przemieniać się w każde stworzenie ze swojego zakresu władzy. Zwykle przybierają postacie ogromnych koni, pełnych siły i piękna. Razem stanowią jedność i utrzymują porządek w Alagaseji.
Strażnicy pilnują tych wartości, którymi władają Duchy. Czuwają, aby między nimi nie zapanował chaos i aby ich siła nie dostała się w niepowołane ręce. Te istoty są bardzo tajemnicze i tylko nieliczni mieli okazję je ujrzeć.
Ostatni, o których mowa, nazywa się Zwiastunami. Ci z kolei pojawiają się przed nadejściem Wiosny, Lata, Dnia, Czasu Cienia, Mroku... Przygotowują wszystko dookoła na nadejście zmian, zmieniają położenie słońca, oszraniają liście i trawy, zapalają gwiazdy na niebie... To bardzo stare, pradawne istoty, które umrą wraz z końcem naszego świata. Ja również do nich należę. Jestem Zwiastunem Nocy.
Za kilka godzin wzniosę się w powietrze, a moje czarne skrzydła zmienią kolor nieba. Wraz z moim nadejściem na niebie rozbłysną gwiazdy, słońce się schowa, a księżyc wzejdzie. Zapanuje cisza, nocni łowcy wyruszą na polowanie. Będę bezszelestnie leciał wśród szczytów gór i kniei, ogłaszając nadejście mojej Pani - Nocy. Ona pojawi się razem ze mną i otuli czarnym płaszczem cały krajobraz. Biały smok - Faraun schowa się do jaskini, czekając na nadejście świtu. Tak się składa, że jest moim bratem, Zwiastunem Dnia.
Zamykam oczy i czuję delikatne drganie powietrza wokół. Na drzewie u podnóża góry mały owad zbiera pyłek z kwiatu. W powietrzu leci ptak, goniąc malutką muchę. W strumieniu pływa srebrna ryba, wyskoczyła w tej chwili nad taflę wody. Łania pasie się na łące, a tuż za nią skrada się szary wilk. Trawa delikatnie faluje w rytm podmuchu wiatru. Liść spadający z rozłożystego dębu właśnie dotknął ziemi.
Czuję najmniejsze źródło energii w promieniu wielu kilometrów. Każdy liść, każdą pszczołę. Kiedy tylko dopuszczę do siebie te wszystkie drgania, mam świadomość tego, co dzieje się wokół. Nie muszę nawet otwierać oczu. Gdy to zrobię, nic już nie ma szans mi się wymknąć.
Odwracam się tyłem do wylotu jaskini i w jednej chwili pojawia się przypływ świeżego wiatru. Rześki słup gazu owiewa mnie i przy okazji ogołaca pobliskie drzewa z ich jesiennego okrycia. Dobrze wiem, że tylko jedno stworzenie potrafi wywołać coś takiego. Zdaję sobie również sprawę, że znajduje się tuż za mną i jest wyraźnie poirytowane.
Mój syn Nugur patrzy z wyrzutem prosto w moje oczy. Chyba tylko on nie ma przed tym obaw. Blade światło rzuca poświatę na jego zielono - czerwone łuski, białe rogi i delikatne skrzydła. Są cienkie jak papier, lecz niezwykle wytrzymałe. To dzięki nim Nugur jest mistrzem akrobacji powietrznych, nie dorównują mu nawet najszybsze smoki. Nic nie rozwinie większej prędkości, ani nie wykaże tyle zręczności i zwinności w powietrzu, co on. Młody król przestworzy.
Oczywiście nie ma nic za darmo, więc takie cechy posiadają też swoje słabe strony. Smok jest bardzo lekki i delikatnie zbudowany, na ziemi nie ma szans z mocniejszymi przeciwnikami. Co prawda jest silny, ma bardzo ostre zęby i pazury, lecz zbyt małą masę ciała na walkę z potężnymi wrogami. Za to z powietrza może zaatakować nawet ogromne kolosy.
Teraz jest na mnie zły i patrzy się swoimi żółtymi oczami w moje źrenice. Milczymy jeszcze przez chwilę, aż w końcu młodzik nie wytrzymuje.
- Ile czasu masz zamiar mnie jeszcze okłamywać? Naprawdę nie widzisz, że w ten sposób mnie krzywdzisz?
- Naucz się najpierw szacunku do starszych, a dopiero potem zasypuj mnie pretensjami.
- Nie zmieniaj tematu, jak to masz w zwyczaju. Tym razem odpowiedz mi na moje krótkie pytanie. - wyparował przez zaciśnięte zęby.
- Doskonale wiesz, że u mnie nie znajdziesz odpowiedzi.
Jego wzrok coraz bardziej napierał na mnie, oddech stawał się krótki i urywany. Za kilka sekund może nie wytrzymać i wybuchnąć niepohamowanym gniewem.
- Kim ona była?! Dlaczego nie możesz mi tego ujawnić? Po co ciągle udajesz, że nie masz pojęcia o co chodzi? Masz przyjemność w zadręczaniu mnie?!
Nugur ostatni raz spojrzał na mnie oskarżycielsko, po czym wyleciał z mojej jaskini. Nigdy nie miałem z nim dobrego kontaktu. Jestem bardzo zamknięty w sobie, a on chyba to po mnie odziedziczył. Ciężko nam nawiązać ze sobą kontakt.
Nadejdzie taki czas, gdy mu to powiem. Już za tysiąc lat będą jego najważniejsze trzydziestotysięczne urodziny. Wtedy się dowie prawdy. Nareszcie pozna swoją matkę...
Strażnicy pilnują tych wartości, którymi władają Duchy. Czuwają, aby między nimi nie zapanował chaos i aby ich siła nie dostała się w niepowołane ręce. Te istoty są bardzo tajemnicze i tylko nieliczni mieli okazję je ujrzeć.
Ostatni, o których mowa, nazywa się Zwiastunami. Ci z kolei pojawiają się przed nadejściem Wiosny, Lata, Dnia, Czasu Cienia, Mroku... Przygotowują wszystko dookoła na nadejście zmian, zmieniają położenie słońca, oszraniają liście i trawy, zapalają gwiazdy na niebie... To bardzo stare, pradawne istoty, które umrą wraz z końcem naszego świata. Ja również do nich należę. Jestem Zwiastunem Nocy.
Za kilka godzin wzniosę się w powietrze, a moje czarne skrzydła zmienią kolor nieba. Wraz z moim nadejściem na niebie rozbłysną gwiazdy, słońce się schowa, a księżyc wzejdzie. Zapanuje cisza, nocni łowcy wyruszą na polowanie. Będę bezszelestnie leciał wśród szczytów gór i kniei, ogłaszając nadejście mojej Pani - Nocy. Ona pojawi się razem ze mną i otuli czarnym płaszczem cały krajobraz. Biały smok - Faraun schowa się do jaskini, czekając na nadejście świtu. Tak się składa, że jest moim bratem, Zwiastunem Dnia.
Zamykam oczy i czuję delikatne drganie powietrza wokół. Na drzewie u podnóża góry mały owad zbiera pyłek z kwiatu. W powietrzu leci ptak, goniąc malutką muchę. W strumieniu pływa srebrna ryba, wyskoczyła w tej chwili nad taflę wody. Łania pasie się na łące, a tuż za nią skrada się szary wilk. Trawa delikatnie faluje w rytm podmuchu wiatru. Liść spadający z rozłożystego dębu właśnie dotknął ziemi.
Czuję najmniejsze źródło energii w promieniu wielu kilometrów. Każdy liść, każdą pszczołę. Kiedy tylko dopuszczę do siebie te wszystkie drgania, mam świadomość tego, co dzieje się wokół. Nie muszę nawet otwierać oczu. Gdy to zrobię, nic już nie ma szans mi się wymknąć.
Odwracam się tyłem do wylotu jaskini i w jednej chwili pojawia się przypływ świeżego wiatru. Rześki słup gazu owiewa mnie i przy okazji ogołaca pobliskie drzewa z ich jesiennego okrycia. Dobrze wiem, że tylko jedno stworzenie potrafi wywołać coś takiego. Zdaję sobie również sprawę, że znajduje się tuż za mną i jest wyraźnie poirytowane.
Mój syn Nugur patrzy z wyrzutem prosto w moje oczy. Chyba tylko on nie ma przed tym obaw. Blade światło rzuca poświatę na jego zielono - czerwone łuski, białe rogi i delikatne skrzydła. Są cienkie jak papier, lecz niezwykle wytrzymałe. To dzięki nim Nugur jest mistrzem akrobacji powietrznych, nie dorównują mu nawet najszybsze smoki. Nic nie rozwinie większej prędkości, ani nie wykaże tyle zręczności i zwinności w powietrzu, co on. Młody król przestworzy.
Oczywiście nie ma nic za darmo, więc takie cechy posiadają też swoje słabe strony. Smok jest bardzo lekki i delikatnie zbudowany, na ziemi nie ma szans z mocniejszymi przeciwnikami. Co prawda jest silny, ma bardzo ostre zęby i pazury, lecz zbyt małą masę ciała na walkę z potężnymi wrogami. Za to z powietrza może zaatakować nawet ogromne kolosy.
Teraz jest na mnie zły i patrzy się swoimi żółtymi oczami w moje źrenice. Milczymy jeszcze przez chwilę, aż w końcu młodzik nie wytrzymuje.
- Ile czasu masz zamiar mnie jeszcze okłamywać? Naprawdę nie widzisz, że w ten sposób mnie krzywdzisz?
- Naucz się najpierw szacunku do starszych, a dopiero potem zasypuj mnie pretensjami.
- Nie zmieniaj tematu, jak to masz w zwyczaju. Tym razem odpowiedz mi na moje krótkie pytanie. - wyparował przez zaciśnięte zęby.
- Doskonale wiesz, że u mnie nie znajdziesz odpowiedzi.
Jego wzrok coraz bardziej napierał na mnie, oddech stawał się krótki i urywany. Za kilka sekund może nie wytrzymać i wybuchnąć niepohamowanym gniewem.
- Kim ona była?! Dlaczego nie możesz mi tego ujawnić? Po co ciągle udajesz, że nie masz pojęcia o co chodzi? Masz przyjemność w zadręczaniu mnie?!
Nugur ostatni raz spojrzał na mnie oskarżycielsko, po czym wyleciał z mojej jaskini. Nigdy nie miałem z nim dobrego kontaktu. Jestem bardzo zamknięty w sobie, a on chyba to po mnie odziedziczył. Ciężko nam nawiązać ze sobą kontakt.
Nadejdzie taki czas, gdy mu to powiem. Już za tysiąc lat będą jego najważniejsze trzydziestotysięczne urodziny. Wtedy się dowie prawdy. Nareszcie pozna swoją matkę...
******
Ferie szybko mijają, zostały mi już tylko dwa dni jazdy na nartach. Spędziłam wiele cudownych chwil wśród przyjaciół, zabaw i śmiechu. Wszystko mnie boli, ale czuję, że żyję. Cztery godziny jazdy i dwie godziny na hali sportowej w dniu wczorajszym dały się we znaki.
Planuję zakup kilku modeli, może nawet jakieś konie Stone przybędą?
Zobaczymy.
Do zobaczenia!
M.