poniedziałek, 19 stycznia 2015

Stopniowo...

Wczoraj byłam przez dwie i pół godziny w stajni. Czyściłam konie, anglezowałam i stępowałam, czesałam kucyka szetlandzkiego... Wyjątkowo dobrze mi się jechało na Bostonie - wałachu z nieznaną historią, który nigdy się nikogo nie słucha, tzn zwalnia, skręca tam, gdzie chce i tym podobne. Nawet moja instruktorka nie darzy go zbytnią sympatią.
Dlatego zdziwiłam się, że udało mi się zakłusować parę okrążeń bez niepotrzebnych skrętów (co prawda z palcatem, ale jednak). Boston był bardzo grzeczny i mam nadzieję, że taki pozostanie na dłużej ;)
Marzę o tym, aby jeździć konno w miarę dobrze, lecz w roku szkolnym mogę iść do stajni co najwyżej raz w tygodniu. Postanowiłam więc, że w wakacje przez co najmniej dwa tygodnie będę jeździła dwie godziny dziennie i na pewno będą większe postępy ;)

Króciutka sesja z klaczą arabską New Life i amazonką Jessy:




Tego uczucia, gdy siedzisz w siodle, nie da się opisać prostymi słowami...








A to Zula - miniaturka szetlanda :3

Jeszcze jedno, a mianowicie doszły moje farby i werniks, ale figurki, które są pomalowane nieco się jeszcze kleją. Co mam robić w takim wypadku? Jeszcze czekać aż wyschną?

Pozdrawiam!


PS. Pewna Czytelniczka prosiła mnie o zdjęcia Sary. Obiecuję, że jak będzie lepsza pogoda to pstryknę więcej ;)






M.

5 komentarzy:

  1. Też mam taki sam problem z werniksem :/
    Zacna sesja ;)
    U nas n/n - zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładne zdjęcia :)
    Pozdrawiam http://psiakischleich.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne fotki, a Zula jest wspaniała! <3 Czekam na fotki Sary Moniet!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super fotki ;) . Jaki słodki kucyś :D
    Pozdrawiam i zapraszam na n/n
    figurkischleich.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno trzeba czekać dłużej, zanim się powerniksuje i wtedy się nie klei. Ale nie wiem na 100%, jak to jest.

    OdpowiedzUsuń