czwartek, 29 stycznia 2015

Zwiastun

Rozdział  II

Zwiastun

  Światło wokół dotkliwie mnie razi. Oślepiający blask otacza wszystko w zasięgu wzroku. Mrużę oczy i rozglądam się dookoła. Obok mnie przebiega w pełnym pędzie całe multum zwierząt,  rycerzy i wojowników. Walczą ze sobą nawzajem, nie zwracając na mnie żadnej uwagi. W powietrzu unosi się zapach krwi, a cała ziemia usłana jest martwymi ciałami. Słyszę nieustanne krzyki i wrzaski, aż nagle rozlega się hałas,  który przytłumia wszystkie inne. To ryk lwa. W jednej chwili wszystko ucichło, zaprzestano walki. On patrzy się na mnie, a jego świdrujący wzrok to ostatnie, co pamiętam...
  Budzę się zlany potem, ale zaraz sobie uświadomiam, że przecież smoki się nie pocą. W takim razie co po mnie spływa? Uchylam powiekę i od razu znajduję odpowiedź na moje pytanie. To woda ściekająca ze stropu jaskini, kapie na moje łuski i nie daje mi spać. Która może być godzina? Z położenia słońca wnioskuję, że jest dopiero po piątej. Jeszcze z pięć godzin do zmierzchu. Gorzej być nie może. 
 Wstaję powoli i od razu czuję ból na podbrzuszu. Setki małych kamyczków wbiło mi się w skórę, niczym pijawki ssące krew. Niektóre smoki umyślnie kładą się na kamieniach szlachetnych,  aby zapewnić sobie ochronę przed pociskami. Ja tam nie potrzebuję takich zabiegów, mojej skóry ani łuski nic nie przebije. 
  Strząsuję kamyki i podchodzę do wylotu jaskini. Tutaj czuć już straszny skwar z zewnątrz.  Ogromny las u podnóża mojej góry tonie w promieniach słońca, a z głębokiego jeziora zostało tylko małe bajorko. Na zewnątrz nie ma żywej duszy, zwierzęta pochowały się w oczekiwaniu na ulgę, jaką przyniesie noc. Również z niecierpliwością czekam na nadejście zmroku. A raczej na moment, w którym mogę je obwieścić. 
  Alagaseją rządzą różne stworzenia - Duchy, Strażnicy, Obrońcy i Zwiastuni. Ci pierwsi mają za zadanie pilnować równowagi i harmonii w kranie. Każdy odpowiada za inne wartości oraz dziedziny - jest Duch Wolności, Walki, Natury, Pustyni, Natury, Nocy, Cienia... Z osobna mają wielką moc, mogą przemieniać się w każde stworzenie ze swojego zakresu władzy. Zwykle przybierają postacie ogromnych koni, pełnych siły i piękna. Razem stanowią jedność i utrzymują porządek w Alagaseji.
  Strażnicy pilnują tych wartości, którymi władają Duchy. Czuwają, aby między nimi nie zapanował chaos i aby ich siła nie dostała się w niepowołane ręce. Te istoty są bardzo tajemnicze i tylko nieliczni mieli okazję je ujrzeć.
  Ostatni, o których mowa, nazywa się Zwiastunami. Ci z kolei pojawiają się przed nadejściem Wiosny, Lata, Dnia, Czasu Cienia, Mroku... Przygotowują wszystko dookoła na nadejście zmian, zmieniają położenie słońca, oszraniają liście i trawy, zapalają gwiazdy na niebie... To bardzo stare, pradawne istoty, które umrą wraz z końcem naszego świata. Ja również do nich należę. Jestem Zwiastunem Nocy.
  Za kilka godzin wzniosę się w powietrze, a moje czarne skrzydła zmienią kolor nieba. Wraz z moim nadejściem na niebie rozbłysną gwiazdy, słońce się schowa, a księżyc wzejdzie. Zapanuje cisza, nocni łowcy wyruszą na polowanie. Będę bezszelestnie leciał wśród szczytów gór i kniei, ogłaszając nadejście mojej Pani - Nocy. Ona pojawi się razem ze mną i otuli czarnym płaszczem cały krajobraz. Biały smok - Faraun schowa się do jaskini, czekając na nadejście świtu. Tak się składa, że jest moim bratem, Zwiastunem Dnia.
  Zamykam oczy i czuję delikatne drganie powietrza wokół. Na drzewie u podnóża góry mały owad zbiera pyłek z kwiatu. W powietrzu leci ptak, goniąc malutką muchę. W strumieniu pływa srebrna ryba, wyskoczyła w tej chwili nad taflę wody. Łania pasie się na łące, a tuż za nią skrada się szary wilk. Trawa delikatnie faluje w rytm podmuchu wiatru. Liść spadający z rozłożystego dębu właśnie dotknął ziemi.
  Czuję najmniejsze źródło energii w promieniu wielu kilometrów. Każdy liść, każdą pszczołę. Kiedy tylko dopuszczę do siebie te wszystkie drgania, mam świadomość tego, co dzieje się wokół. Nie muszę nawet otwierać oczu. Gdy to zrobię, nic już nie ma szans mi się wymknąć.
  Odwracam się tyłem do wylotu jaskini i w jednej chwili pojawia się przypływ świeżego wiatru. Rześki słup gazu owiewa mnie i przy okazji ogołaca pobliskie drzewa z ich jesiennego okrycia. Dobrze wiem, że tylko jedno stworzenie potrafi wywołać coś takiego. Zdaję sobie również sprawę, że znajduje się tuż za mną i jest wyraźnie poirytowane.
  Mój syn Nugur patrzy z wyrzutem prosto w moje oczy. Chyba tylko on nie ma przed tym obaw. Blade światło rzuca poświatę na jego zielono - czerwone łuski, białe rogi i delikatne skrzydła. Są cienkie jak papier, lecz niezwykle wytrzymałe. To dzięki nim Nugur jest mistrzem akrobacji powietrznych, nie dorównują mu nawet najszybsze smoki. Nic nie rozwinie większej prędkości, ani nie wykaże tyle zręczności i zwinności w powietrzu, co on. Młody król przestworzy.
  Oczywiście nie ma nic za darmo, więc takie cechy posiadają też swoje słabe strony. Smok jest bardzo lekki i delikatnie zbudowany, na ziemi nie ma szans z mocniejszymi przeciwnikami. Co prawda jest silny, ma bardzo ostre zęby i pazury, lecz zbyt małą masę ciała na walkę z potężnymi wrogami. Za to z powietrza może zaatakować nawet ogromne kolosy.
  Teraz jest na mnie zły i patrzy się swoimi żółtymi oczami w moje źrenice. Milczymy jeszcze przez chwilę, aż w końcu młodzik nie wytrzymuje.
- Ile czasu masz zamiar mnie jeszcze okłamywać? Naprawdę nie widzisz, że w ten sposób mnie krzywdzisz?
- Naucz się najpierw szacunku do starszych, a dopiero potem zasypuj mnie pretensjami.
- Nie zmieniaj tematu, jak to masz w zwyczaju. Tym razem odpowiedz mi na moje krótkie pytanie. - wyparował przez zaciśnięte zęby.
- Doskonale wiesz, że u mnie nie znajdziesz odpowiedzi.
Jego wzrok coraz bardziej napierał na mnie, oddech stawał się krótki i urywany. Za kilka sekund może nie wytrzymać i wybuchnąć niepohamowanym gniewem.
- Kim ona była?! Dlaczego nie możesz mi tego ujawnić? Po co ciągle udajesz, że nie masz pojęcia o co chodzi?  Masz przyjemność w zadręczaniu mnie?!
  Nugur ostatni raz spojrzał na mnie oskarżycielsko, po czym wyleciał z mojej jaskini. Nigdy nie miałem z nim dobrego kontaktu. Jestem bardzo zamknięty w sobie, a on chyba to po mnie odziedziczył. Ciężko nam nawiązać ze sobą kontakt.
  Nadejdzie taki czas, gdy mu to powiem. Już za tysiąc lat będą jego najważniejsze trzydziestotysięczne urodziny. Wtedy się dowie prawdy. Nareszcie pozna swoją matkę...

******

Ferie szybko mijają, zostały mi już tylko dwa dni jazdy na nartach.  Spędziłam wiele cudownych chwil wśród przyjaciół,  zabaw i śmiechu. Wszystko mnie boli, ale czuję,  że żyję. Cztery godziny jazdy i dwie godziny na hali sportowej w dniu wczorajszym dały się we znaki. 

Planuję zakup kilku modeli, może nawet jakieś konie Stone przybędą? 
Zobaczymy. 


Do zobaczenia! 








M.


piątek, 23 stycznia 2015

Sezon narciarski czas zacząć!

Muszę się przyznać bez bicia,  że w tej ferie zupełnie nie chciało mi się uczyć. Wprawdzie został jeszcze jeden tydzień,  ale wyjeżdżam na obóz narciarski, więc nie da rady. Będę musiała to potem nadrobić.
Jadę na narty już jutro i nie mogę przez ten wyjazd zajmować się blogiem.  Postaram się wpadać tu co jakiś czas, lecz na pewno nowa notka szybko się nie pojawi :/

Na przeprosiny łapcie fotki moich jedynych trzech koni CollectA - to kłusak Chester, klacz MFT Foxy oraz źrebię Clever.  Nie będę robiła ich opisu, bo przewijały się już na wielu blogach. Chyba,  że ktoś bardzo chce ;)










A to dwa rysunki, które zrobiłam na Dzień Babci. Jeden przedstawia wilgi, wykonany ołówkiem miękkim i węglem. Drugi to moja abstrakcja, ołówek miękki, węgiel i pastele olejne. Wiem, że jeszcze muszę się sporo nauczyć,  ale starałam się bardzo i siedziałam nad każdym rysunkiem po trzy godziny. Nawet nie zliczę, ile razy miałam ochotę wyrzucić te bazgroły i ile razy nanosiłam poprawki. To tylko dwa z moich licznych wymysłów ;)



Na koniec pokażę Wam naszyjnik z koniem, który dostałam rok temu na imieniny :D


Życzę wszystkim miłych i bezpiecznych ferii zimowych :)!

Pozdrawiam serdecznie! 







M.

czwartek, 22 stycznia 2015

Dobra wiadomość!

Jestem bardzo mile zaskoczona - udało mi się zdobyć jedną z piętnastu stajni z wyposażeniem firmy Schleich! Przed chwilą dostałam maila z taką oto wiadomością. Jest to nagroda w konkursie "Pokaż swój świat" organizowanym przez TM Toys. Wysłałam kilka zdjęć kolekcji modeli Schleich i udało się :)))) Przesyłka dotrze w lutym.

Zdjątko z sesji :D

Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się zająć jedno z piętnastu pierwszych miejsc. I przy okazji zdobyłam pierwszą stajnię dla koni (tak, wiem, trochę późno). 

W lutym zrobię opis.

3majcie się! 






M.

wtorek, 20 stycznia 2015

Sara OT Moniet i Tollery

W ten czas ferii zimowych naszła mnie ochota na szkicowanie. Spędzam więc kilka godzin rysując moich ulubionych bohaterów bajki animowanej z dzieciństwa - Galactik Football. Wychodzę z psem co jakiś czas, biegam po lesie przez pół godziny, wracam mokra od topniejącego śniegu... Takie tam ;)
Co do szkicowania - uczę się cieniować, rysować pojedyncze włosy i odpowiedniej grubości linie. Jestem perfekcjonistką, więc czasem rysuję jeden szczegół przez 10 minut. Nie rysuję zwykle ludzi, raczej psy i konie, więc to dla mnie wyzwanie. Na szczęście uwielbiam wyzwania :D
Zrobiłam obiecane fotki Sary. Należy ona do mojej siostry, nie było jej opisu jeszcze na blogu. Fajnie mieć rodzeństwo,  które ma takie same zainteresowania. Dzięki temu mogę obejrzeć modele, których sama z wielu przyczyn bym nie kupiła :P



Po krótce - to mold Make a Wish dłuta Kathleen Moody. Bardzo fajna poza z pochyloną głową. Śliczny,  bujny ogon i nieco odstająca grzywa. Delikatne jabłka w maści, przyzwoite cieniowania. Strzałki są,  kasztanów chyba nie ma, choć teraz to już sama zgłupiałam :-P Brak mi żył na nogach i brzuchu,  ale to norma, bo większość modeli ich nie ma. Wyjątek to mój ukochany Kripton.














Klacz jest przepiękna, bardzo bym chciała mieć swoją własną. Cieszę się, że mogę sobie przynajmniej dokładnie ją obejrzeć i obmacać. Polecam wszystkim miłośnikom arabów w ciemnych maściach.

Drugą część notki przeznaczam na krótkie przedstawienie Wam mało znanej rasy psów. Oto Retrievery z Nowej Szkocji, rudzi pływacy, czyli po prostu Tollery.



Rasa nosi nazwę Nova Scotia Duck Tolling Retriever i pierwotnie była używana do polowań na kaczki. Psy bawiły się na brzegu, przyciągając uwagę ptaków, a myśliwy zastrzelał zwierzynę. Potem przynosiły martwą zdobycz na brzeg. W skrócie nazywa się je Tollerami.
To najmniejsze z Retrieverów, ale chyba najbardziej ruchliwe i żywiołowe.  Kochają każdy rodzaj aktywności, czy to bieganie za rowerem, czy aportowanie piłki.  Najbardziej uwielbiają pływanie. Moja suka ma prawdziwy raj na Mazurach azurach. Cały dzień skacze z pomostu do jeziora i aportuje.
Tollery potrzebują przynajmniej 1,5 h dziennie spaceru. Nie zachowują się agresywnie, świetnie czują się przy rodzinach z dziećmi. Łatwo się uczą i są bardzo inteligentne.  I żarłoczne przy okazji ;P.
Mają około 50 cm w kłębie i ważą ok. 20 kg. Maść jest ruda, z białymi łapami, białą piersią,  a czasem też taką jakby strzałką na nosie. Psy te dożywają często ponad 16 lat.







Mam nadzieję,  że obeznałam Was trochę z tą mało znaną rasą. Na sesji występuje w roli głównej pełnoprawna członkini rasy Nova Scotia Duck Tolling Retriever - moja wredna suka Tora ;)







Uch, już mam dość pisania na dziś. Po pięciu godzinach męczenia się że szkicami wystarczy mi. Ale było warto.
Chcecie zobaczyć efekty mojej pracy na blogu?


Pozdrawiam ciepło! 








M.



poniedziałek, 19 stycznia 2015

Stopniowo...

Wczoraj byłam przez dwie i pół godziny w stajni. Czyściłam konie, anglezowałam i stępowałam, czesałam kucyka szetlandzkiego... Wyjątkowo dobrze mi się jechało na Bostonie - wałachu z nieznaną historią, który nigdy się nikogo nie słucha, tzn zwalnia, skręca tam, gdzie chce i tym podobne. Nawet moja instruktorka nie darzy go zbytnią sympatią.
Dlatego zdziwiłam się, że udało mi się zakłusować parę okrążeń bez niepotrzebnych skrętów (co prawda z palcatem, ale jednak). Boston był bardzo grzeczny i mam nadzieję, że taki pozostanie na dłużej ;)
Marzę o tym, aby jeździć konno w miarę dobrze, lecz w roku szkolnym mogę iść do stajni co najwyżej raz w tygodniu. Postanowiłam więc, że w wakacje przez co najmniej dwa tygodnie będę jeździła dwie godziny dziennie i na pewno będą większe postępy ;)

Króciutka sesja z klaczą arabską New Life i amazonką Jessy:




Tego uczucia, gdy siedzisz w siodle, nie da się opisać prostymi słowami...








A to Zula - miniaturka szetlanda :3

Jeszcze jedno, a mianowicie doszły moje farby i werniks, ale figurki, które są pomalowane nieco się jeszcze kleją. Co mam robić w takim wypadku? Jeszcze czekać aż wyschną?

Pozdrawiam!


PS. Pewna Czytelniczka prosiła mnie o zdjęcia Sary. Obiecuję, że jak będzie lepsza pogoda to pstryknę więcej ;)






M.

sobota, 17 stycznia 2015

Będzie lepiej ;)

Zapowiada się nieźle, bo dostałam nareszcie porządny smartfon. Nie mam siły, ani czasu bawić się w przenoszenie zdjęć z aparatu, więc piszę notki na telefonie. Nareszcie mam całkiem dobry aparat :) A oto obiecana sesja, jeszcze z poprzedniego urządzenia:






















I łapcie kilka zdjęć mojego stadka CollectA z nowego fona:






To nie to samo, co lustrzanka,  ale zawsze lepiej.

Wybaczcie, że nie ma nowego rozdziału, wstawię tak szybko, jak się da :)

Doszły też trzy farby akrylowe w tubkach, dwa pędzle, kółeczka do kantarów oraz werniksy - matowy i błyszczący.

Do zobaczenia!







M.