piątek, 24 kwietnia 2015

Mam w grzywie wiatr.

Rozdział III

Mam w grzywie wiatr. 






  Możesz mnie spotkać w wielu różnych miejscach. Kryję się pośród traw dzikich stepów, pływam w oceanie razem z delfinami, latam pośród chmur razem z ptakami. Usłyszysz mnie w szumie górskich potoków i w rozpaczliwym rżeniu dzikiego mustanga, który został spętany przez ludzi. Jeżeli jesteś tam, gdzie panuje dzika i nieokiełznana przyroda, to już mnie znalazłeś.

 Pojawiam się pod różnymi postaciami, lecz najczęściej wybieram tą, która najbardziej oddaje mój charakter - pięknego, dumnego ogiera, który potrafi biegać szybciej od wiatru. Moje włosy lśnią w słońcu, biała grzywa kryje w sobie podmuchy powietrza. Złota maść jest upstrzona śnieżnobiałymi plamami o poszarpanych brzegach. Mam duże, brązowe oczy, które zawsze czujnie obserwują okolicę. Mocne nogi pozwalają mi poruszać się z niesamowitą prędkości prędkością, gdziekolwiek zechcę. Jako Duch potrafię też latać i przybierać rozmaite postacie ludzkie i zwierzęce.
Moim zdaniem jest niesienie jednej z najważniejszych prawd i najcenniejszych darów. Podróżuję po całym Wszechświecie i daję nadzieję tym, którzy zaczynali ją tracić. Dzięki mnie nie poddają się nigdy jeńcy, więźniowie, czy wojenni uciekinierzy. To ja sprawiam, że mustangi wciąż walczą z ludźmi i nie pozwalają się ujeździć. Niektórzy poddają się zbyt wcześnie, okazując swoje słabości. Wielu na szczęście wciąż wierzy w wolność i równość wszystkich istot, z niecierpliwością oczekując na przybycie Ducha Wolności.
Każda moja wizyta jest jednocześnie pełna nadziei oraz zwątpienia, radości i smutku. Tam, gdzie się pojawiam, wieje rześki wiatr, śpiewają ptaki i świeci słońce. Czuć zapach  świeżego igliwia, kwiatów, kory drzew, żywicy sosen. Nic dziwnego, że uwięzione stworzenia, do których przychodzę są szczęśliwe. Wiele z nich nie widziało światła słonecznego od kilku albo kilkunastu lat. Chłoną chciwie każdą sekundę spotkania ze mną. Daję im siłę do dalszej walki, którą muszą stoczyć. Niestety, wielu z nich przygniata smutek wiążący się z rozstniem. Kończy się powiew wiatru, nie czuć już zapachu kwiatów. Wraca zimne, mroczne więzienie i chłód, wracają troski, smutek i zwątpienie. Jest to tak przygnębijące, że spora część nieszczęśliwych jeńców poddaje się i umiera, bądź do końca życia pozostaje w celi. Muszę się liczyć ze złymi stronami moich wizyt.





Nie wszyscy jednak poddają się tak łatwo. Jest sporo silnych istot, które po moim odejściu za wszelką cenę próbują odzyskać wolność. Doskonale zdają sobie sprawę, że tylko sami mogą sobie zapracować na oswobodzenie. Kiedy uznaję, że nadchodzi czas na ich uwolnienie, ze względu na to, że starali się o nie ze wszystkim sił, przychodzę i pomagam w wyjściu na światło dzienne. Radość oraz euforia moich podopiecznych jest nagrodą za trud włożony w nastawienie ich do walki. Uwielbiam patrzeć na ponownie galopujące mustangi oraz ojców, którzy witają się ze swoimi dziećmi po wojnie. Po każdej udanej wizycie jest jedno szczęśliwe serce więcej, jedno stworzenie więcej zyskało wiarę w prawdziwą wolność. Do końca swojego życia będzie mnie pamiętało i żywioło ogromną wdzięczność. Ja zaś zyskam czyste sumienie i powód do dumy. 

Każdego dnia czuję przygnębienie, gdy przypominam sobie, ile istot cierpi niewolę. Przed oczyma stają mi zniewolene mustangi, rozpaczliwie wołające o pomoc. Widzę żołnierzy, którzy często znoszą tortury, aby nie zdradzić swojej ojczyzny lub najbliższych. W oceanie, niedaleko brzegów szamoczą się w sieciach delfiny. Jeden z nich właśnie traci ogon. Miodowe oczy tygrysicy patrzą na mnie przez kraty wybiegu w ZOO. Nigdy nie zaznała swobody, nie usłyszała skrzypienia drzew w lasach Azji. Nie pływała w jeziorze, a jej łapy nigdy nie biegły swobodnie. Cierpię razem z nimi, niestety niezdolny do pomocy. Jestem Duchem Wolności, a mimo to wiele mnie ogranicza. Nie zawsze daję radę udzielić wszystkim pomocy. Jest zbyt wiele strapionych stworzeń wokół mnie. 







Ci, którzy nie dostają nagrody za życia, otrzymują ją później. Zabieram ich do Krainy Wolności, pewien ich szczęścia i dobrobytu. Nareszcie mogą się cieszyć beztroską i swobodą. W końcu zostają sprawiedliwie potraktowani. 

Biegnę więc dalej i szukam nowych udręczonych dusz, które łakną pomocy. Chcę zrobić wszystko, aby dać im szczęście i radość, zakończyć męki. Może zobaczysz kiedyś srokatego ogiera, o złotej maści. Ujrzysz błysk w jego oczach i siłę długich nóg. Gwarantuję, że nie pomylisz mnie z nikim innym... 




******



Ok, na początek sesja z TS Black Tie Affair i mojego Dzikusa :)












W tym tygodniu były tylko dwa dni szkoły, z czego się cieszę. W zupełności mi wystarczyły. Tylko ta myśl, że już za rok to ja będę pisała. Brrrr :(

Wybaczcie, że niektóre foty są podpisane, a niektóre nie. Nie mam dość czasu na zajęcie się tym. Kolejna sesja :

















Mam nadzieję, że podoba Wam się nagłówek, choć ma prostą czcionkę. Następny rozdział będzie z nim związany ;)

Jestem bardzo szczęśliwa, bo przyszła do mnie wielka paczka z.... terrarium dla gekona!  Już  sobotę jadę obejrzeć nowego podopiecznego, ach, ciekawe, czy wytrzymam. Paczucha jest ogromna ;)



Jakby były jakieś błędy to wybaczcie, jestem padnięta.. 


Pozdrawiam! 





M.




poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Phoenix i Dolly

Przed nowym rozdziałem postanowiłam ukazać na blogu dość starą sesję z Phoenixem i Dolly. Enjoy :)










Taa, wiem, tło jest do kitu. Niestety u mnie w okolicy jest mało dobrych miejsc do zdjęć, a ja miałam akurat mało czasu. Chciałam przynajmniej pokazać modele, których dawno nie było na blogu. Zresztą czuły się strasznie zapomniane na półce ;)

Muszę się jeszcze pochwalić, że zamówiona jest już kolejna perła do kolekcji Traditional. Chyba jako pierwsza skorzystałem skorzystałam z oficjalnej strony Breyer po aktualizacji (przynajmniej jako pierwsza zamówiłam ten mold).  Jest nowością z 2015, pojawiającą się na wielu chciejlistach. Na pewno znajdzie się w wielu innych sklepach, ale na breyer.com.pl została już tylko jedna. Zobaczę ją dopiero 13 maja, lecz już się nie mogę doczekać. Tak się cieszę, że nikt mi jej nie wykupił, bo marzyła mi się już dawno...

EDIT: Okazuje się, że chyba wszystkie modele są dostępne na zamówienie, więc jeśli kogoś przestraszyłam, to niepotrzebnie się martwi ;) Mają jeszcze pewnie sporo tego moldu w magazynie, bo byłoby dziwne, gdyby sprzedawali tylko dwie, a reszta szła do innych sklepów. Ostrzegam tylko, bo modele sporo podrożały, np. Black Caviar kosztuje ok. 230 zł, a zestaw z jeźdźcem i koniem pełnej krwi angielskiej (na moldzie Touch of class) z tego roku ceni się na aż 270 zł!  Już możnaby się w tej cenie za jakąś małą ARką rozejrzeć :/




No dobra, nie będę taka zła. Nową mieszkanką  mojej stajni będzie Lipstick, czy jak kto woli Don't Look Twice :D Od razu jak przyjedzie idzie na wielką sesję. Tutaj takie real foty z Ebay :




Muszę też jej wymyślić jakieś krótsze, polskie imię. Achhhh, już ją chcę zobaczyć i dotknąć. To będzie mój piąty Quarter Horse  Breyera (a nigdy nie byłam wielką fanką rasy). 

Spadam już spać :)

Dobranoc (i tak tego nikt o tej porze nie przeczyta XD)!




M.