Te klacze mają bardzo dziwne mięśnie.
Jak byłam mała to zrobiłam mu nawet prowizoryczne siodło i ogłowie.
Ten koń jest ma chyba
największy potencjał ze wszystkich. Gdyby był wykonany z lepszego materiału i ładniej pomalowany byłby bardzo udanym modelem.Na fotach jest też kilka porównań ze Schleich.
Następny post będzie o nim. Zgadujcie kto to? :)
Pozdrawiam!
M.
Heh... też miałam takie jak z tego zdjęcia 6-go od góry. U mnie były bezpłciowe (ale udawałam, że to ogiery) i nazywały się Piorun (brązowy) i Maurice (żółty). Miałam też na identycznych moldach siwkę (o imieniu Śnieżka), srokacza (nazywał się Łatek), karą klacz (Gwiazdkę) i trochę wiekszą karą klacz (Atenę). Ech, stare dobre czasy...
OdpowiedzUsuńMoje też są bezpłciowe, ale bliżej im do klaczy niż do ogiera. Były w jakimś zestawie farmerskim ;)
UsuńJakiś smok?
OdpowiedzUsuńFajne koniowate ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na n/n
figurkischleich.blogspot.com
Też zaczynałam od plastikowych ;) Nadal je gdzieś trzymam ;3 Czyżby jakimś smok w następnym poście ? Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńZapraszam :http://schleich-stajnia.blogspot.com/
Smok^^
OdpowiedzUsuń